Negatyw 15.12.2002 'Mega Club' Katowice
Wielkie wydarzenie. Kończący ogromną 2,5 miesięczną trasę wynalazek. Mega Club w Katowicach. Skupisko ważnych osobistości z ciekawego świata oraz zwykłych, nieco wyróżniających się wyglądem i poglądami ludzi.
Początek trochę oburza. Przed wielki, zeszłorocznym debiutem-Negatywem, grają dwie formacje pochodzące także z Mysłowic. Mofoplan powstały w 1994 roku i mający na swoim koncie około 100 zagranych koncertów na terenie całej Polski, oraz Korbowód który rozpoczął swoją działalność na początku lat 90'tych. Nie do końca zachwycające kompozycje utworów. Jedni delikatnie drygają inni całkowicie szaleją. Ludziom się podoba. Widać wielkie uśmiechy i ogólne wzburzenie. Mimo wszystko jednak niecierpliwie czekamy na gwiazdę wieczoru. Po skończonych, nieco odmiennych tematycznie dźwiękach wyłaniają się "nasze" postacie.
Poza utworami z debiutanckiej płyty "Paczatarez" dopływa nas nie do końca znany nam rytm. Oto pomysły na nową płytę. Potencjalnemu słuchaczowi zespołu Negatyw to się podoba. Niemal takie same linie melodyczne , ten sam zmanierowany wokal, nieco zmienione tematycznie teksty. Jest ładnie i uroczo. Dziewczyny piszczą i wzdychają, faceci rozkręcają zabawę. Tłumy skaczących ciał tworzą zwiewną mozaikę. Wszystko wygląda na idealnie dopracowane. Kompozycje choćby takie jak tytułowy "Paczatarez", "Dziewczyny nie palcie marihuany", "Lubię Was", nie brzmią mocno inaczej. Nieco zmieniona konwencja tekstów powoduje pomyłki na ustach fanów. Magicznie. Wszystko oplecione czarami. Zasłuchanie jest ogromne. Wydaje się, że nie ma nikogo na sali. Tylko ja, zespół i muzyka dookoła. Po ocknięciu jednak przekonujemy się, że wkoło jest co najmniej tłoczno. Ciało dotyka ciała, ciepłe oddechy na karku, potrącanie i wieczne "przepraszam".
Zespół w świetnych humorach. Mimo tak długiej pracy nie pozostają dłużnymi publiczności. Miedzy energicznie wykonywanymi utworami wokalista Mietall Waluś usilnie próbuje nawiązać rozmowę z ludźmi. Mówi o męczącej trasie i o tym jak mocno kochają swoich rodziców. Swoją drogą jak ich nie kochać, skoro są rodzicielami tak twórczych postaci.
Końcowy, domagany się tupotem stóp i oklaskami bis jest wręcz rewelacyjny. Mimo, iż zespół nie zagrał nic innego niż w pierwszej części, jest pięknie. Energicznym oklaskom nie ma końca. Zespół dziękuje serdecznie za każdy moment i czas im poświęcony. Schodzą ze sceny...
Niechętnie opuszczać to miejsce. Chciałoby się więcej, więcej i więcej. Na ostudzenie emocji rozbiega się Oasis. Po woli widać zmierzający ku wyjściowi radosny i podminowany tłum.
Było dobrze. To chyba za słabo powiedziane. Oby więcej takich dobrych koncertowych zespołów, a może w końcu coś się zmieni.
[ Ewelina Żywuszko ]
|