.::: Horna Magazine - Magazyn muzyczny Rock & Metal - Numer 11 - www.rockmetal.gery.pl :::.

.::Redakcyjne::.
Wstęp
Informacje
Redakcja
Prenumerata
Współpraca
Bannery
Ogłoszenia
Sklep
Webdesign

 

.::Wywiady::.
36 Crazyfists
Apocalypse Productions
Atrophia Red Sun
Belfegor
Crionics
Dark Legion
Devilyn
Dissenter
Domain
Esqarial
Killswitch Engage
Moonlight
Negatyw
Ocean
Sammath Naur
Yattering


.::News'y::.
Heavy Newzzz
Podsumowanie 2002
Pagan Records
Dywizja Kot

 

.::Recenzje::.
Recenzje Cd & LP
Recenzje Demo


.::Relacje::.
Behemoth, Crionics...
Deicide, ...-Proxima
Kat
Mystic Fest III 2002
Negatyw
Roadrunner Roadrage'02
Rotting Christ


.::Reklama::.
Music MAG
Nastolatek
Zarabianie w sieci
 

 Redakcja

 


 
 
Mystic Festival 2002
26.10 Katowice, Spodek

III edycja Mystic Festival rozpoczęła się dość sporą opsuwą czasową! Ale o tym za chwile. W tym roku na miejsce kaźni wybrano katowicki Spodek, obiekt większy niż krakowska Hala Wisły, ale również spełniający swe zadania. Pod Spodkiem zjawiłem się więc tak jak Mystic zapowiadał o 10.30, o tej godzinie mieli wpuszczać. Zaskoczyło mnie że tak właściwe na placu przed spodkiem jestem sam, później okazało się że jednak trochę ludzi było jeszcze przed samymi wejściami. Nie zmienia to jednak faktu że ludzi było na lekarstwo, frekwencja wprawdzie zmieniła się trochę ze z upływem czasu, ale powiedzmy sobie szczerze, co się dzieje w tym państwie że ludzi na koncert przychodzi bardzo mało?? Na Thrashem All niska frekwencja spowodowała iż na następną imprezę z tego cyklu trzeba będzie się wybrać do Olsztyna, pan Kmiołek wraz ze swoją ekipą nie zjawi się już w największych miastach Polski, a szkoda! Michał Wardzała też może dojść do wniosku, że może nie warto zapraszać takich gwiazd skoro i tak nikt nie przyjdzie! Słów kilka o wspomnianej wcześniej obsuwie czasowej, mieli wpuszczać o 10.30, a zaczęli o 12, miło.

Pomijając nieprzyjemności związane z wejściem, zadowolony z tego że ni pada na mnie deszcze ani nie wiucha już żaden wiatr, oczekiwałem na Francuzów z No Return albo Scarve, nie wiem kto miał grać pierwszy! Ale na scenę wyskoczyła kapela Frontside! O co chodzi??? Ale kapela ta , pochodząca z sosnowca dała czadu, że tak się prostacko wyrażę! Ich hard core/death metal wypadł całkiem nieźle i mnie osobiście podobało się. Jednakże, większość ludzi uważała inaczej, przejawiało się to między innymi w bardo małej ilości osób pod sceną i w skandowaniu przez jakiś debili hasła "wypierdalać". Taaa, tolerancja to bardzo wyświechtane słowo w dzisiejszych czasach! Wokalista Frontsida skwitował to kilkoma zdaniami, zapraszając co poniektórych na dyskusje przy piwie!

Następnie Myrkskog, oczywiście wciąż nie raczona poinformować gawiedź zebraną w Spodku czemu francuskie zespoły nie zagrały! Plotka niesie, że kapele które jeżdżą razem z Nile na Europejskiej trasie czyli Sinister, Myrkskog, No Return i Scarve miały jakieś problemy na granicy. Spowodowało to ich późniejszy przyjazd do Katowic. Organizatorzy więc zdecydowali się że ktoś nie zagra, pecha mieli tym razem Francuzi! Można powiedzieć że pecha mieli też ci którzy oglądali występ Myrkskoga, takiego badziewia scenicznego raczej często się nie widuje, skojarzenia z miernym występem Zyklona na poprzedniej edycji Mystic Festival, wskazane! Przez pierwsze dwa kawałki wokalu w ogóle nie było słychać, a gitary zlewały się w ściane dźwięku nie do przebicia! W kwestii wokalu trochę się poprawiło, ale muzycznie wciąż był to hałas, kawałki stawały się przez to wręcz identyczne! Zero scenicznego ruchu, dźwięk beznadziejny, to spowodowało iż zdecydowałem się zdrzemnąć, zdarzyło mi się to jeszcze dwukrotnie:)

Kolej na Sinergy. Oooojjjj, aaaaajjj, nieeee, za co ja tak cierpię - takie mniej więcej odruchy wywołała u mnie kapela grubej i brzydkiej Kimberly Goss. Muzycznie, cukier, cukier i gejowizna! Wokalistka latała po scenie, próbując śpiewać, z mizernym skutkiem jednak! Jedynymi pozytywnymi aspektami występu pampuchów z Sinergy, była pani która odpowiadała za bas, którą to sam chętnie bym.... echem, oraz fakt że ponownie mogłem oddać się drzemce! Skończyli dzięki Bogu po 40 min, ale chcieli jeszcze dać bisy, o nie doczekanie wasze, Wardzała wyleciał za pedałkiem Laiho i zakomunikował że nie mogą grać, bo czasu już nie mają! Więc pani gruba i brzydka wokalistka stojąc jak kołek na środku sceny, powiedziała że niestety nie zgrają ale przed nami zaprezentuje się inna wspaniała kapela - Sinister! No, to ja rozumiem proszę ja ciebie, Sinister to kapela legenda w kraju nadwiślańskim, kult i w ogóle, a i fanów mają szalonych i mnogo ich (do których się zaliczam:) )! Początek, intro znane z płytki "Cross The Styx" czyli "Carnificina Scelesta", ryk publiki, której zrobiło się jako ś więcej niż na Sinergy i na pierwszy ogień wałek z nowej płyty "Bleeding Towards the Wendigo". Uhuhuhh, co się tam działo, amok i chaos, totalny rozpizdziel! Skład Sinistera uległ małym zmianom, na wokalu Rachel, za perkusją Add, na bassie Theo i nowa postać, gitarzysta Pascal który to zastąpił zmęczonego trasami i życiem death metalowca, Barta. (przynajmniej tak mówił mi Theo z którym przegadałem bite pół godziny)! Następnie poleciały same klasyki "Sadistic Intent", "Bastard Saints", "Awaiting The Absu" i kawałek z nowej płytki "Judicious Murder". Piękna miazga, Rachel ryczała takim growlem że Spodek rozsadzało! Brzmienie też było bardzo dobre, znacznie lepsze niż na poprzedniej edycji! Następnie z głośników poleciał przerywnik i cała kapela znikła za sceną! Wszystko wskazywało na to iż Sinister zaraz wyjdzie aby dalej siać zniszczenie, wywoływana przez skandujących fanów! Jednakże ów przerywnik okazał się outrem i kapeli już więcej nie ujrzeliśmy! Rozumiem obsuwe czasową związaną z tym że niektóre kapele stały na granicy ale, do cholery jasnej, 25 minut dla kultowego bandu death metalowego to kpina! Zespół wyszedł później do fanów i rozdawał autografy bez końca, to o czymś chyba znaczy , nie!

Nile, głównie dla tego zespołu zjawiłem się na Mystic Fest, na płytak rządzą, na żywo jeszcze bardziej! Tak się zastanawiam, jeżeli Morbid Angel nie podniesie się z problemów związanych ze składem, to najprawdopodobniej Nile ich zdetronizuje (tfu, tfu bluźnierca ze mnie, sorry Trey)! W każdym razie, Nile weszło na scenę w dźwiękach egipskiego intra i szalejących fanów! Ultraszybka i zajebiście techniczna perkusja Tony Laureano (to co ten człowiek wprawia z tym instrumentem graniczy z cudem, ten koleś to Bóg!), wszystko zgrane co do najmniejszej sekundy, co przy takiej muzyce jest zadaniem nie łatwym! Trzy wokale, coś niesamowitego, niesamowite show, na słowa uznania zasługuje basiata/ wokalista Jona Vesano! Niesamowity showmen i wspaniały muzyk, zresztą można tak powiedzieć o każdym z Nile, ci ludzie to profesjonaliści w każdym stopniu! A co poleciało, kilka wałków ze starszych płyt, min. "Serpent Headed Mask", "Barra Edinazzu", "Defiling The Gates Of Ishtar" czy "The Howling Of The Jinn". Z nowej płytki poleciały: "The Blessed Dead", niesamowity i genialny "Sarcophagus" oraz "Kheftiu Asar Batchiu". Na sam koniec zagrano tytułowy wałek z płyty "Black Seeds Of Vengeance", podczas miażdżąco wolnej części tego utworu, na scene wpadło kilka technicznych oraz kumple z innych kapel i razem dokonali ostatecznego zniszczenia! MIAZGA, tym słowem można skwitować koncert Nile, warto również wspomnieć iż brzmienie było bardzo dobre a zgranie muzyków perfekcyjne! Oczekuje kolejnego koncertu Nile w Polsce, tylko teraz niech zagrają jako gwiazda, należy im się!

Po geniusz jaki zaprezentował Nile, na myśl o tym że czeka mnie pedalskie pitolenie panów z Gamma Ray, robiło mi się niedobrze! Dzięki wszechmocnym egipskim bóstwom zasnąłem jednak przy pierwszym utworze a obudziłem się na ostatnim! Sen miałem twardy więc gejowizny nie słyszałem, ufff! Pod koniec występu tegoż bandu na płycie pojawił się pan Vesano z Nile, który to od razu został zaatakowany prze maniaków deathu, nudzących się przy niemieckich ciotersach! Sinnister i Nile cały czas rozdawali autografy na korytarzu spodka, co było bardzo mile z ich strony! Przy okazji gadki z Addem (perkman Sinistera) stwierdziliśmy że 25 min występu tego zespołu na Mystic Fest to i tak lepiej niż ich niedoszły koncert na Smash Fest!

Przyznam szczerz iż na względem Satyricona nie miałem jakiś wygórowanych żądań! Zagrają dobrze, fajnie, zagrają kiepsko, no cóż, zdarza się. Jednakże to co pokazała ekipa Satyra na Mystic Fest przeszło moje najśmielsze oczekiwania! Wszystko począwszy od świateł a kończąc na brzmieniu było perfekcyjne. Jest to moje prywatne zdanie i pewnie większość ludzi czytających tą recenzje uzna że przesadzam! Ale zacznijmy od początku, Satyricona kazał na siebie trochę czekać, Frost próbnie molewstował perke, techniczni uwijali się jak w ukropie i sprawdzali wszystkie instrumenty. Z tyłu, duża płachta z wzorkami ala Satyricon i orłem, takie tam pierdoły, ale klimat tworzyła iście industrialny, tak, tak, już nie black metalowy ale właśnie industrialny! W momencie pojawienia się na scenie muzyków dało o sobie znać znakomite oświetlenie, tak było już do końca, zresztą na Kreatorze było równie dobrze. Musze przyznać, że nowej płyty "Volcano" przed koncertem nie słyszałem, dopiero tydzień później trafiła w moje ręce. Jednakże to co usłyszałem na koncercie zaostrzyło mój apetyt na tą płytę. Skład przedstawiał się następująco, Satyr na wokalach, Frost za zestawem perkusyjnym, dwóch gitarzystów, basista i klawiszowiec, którzy to byli muzykami tylko i wyłącznie koncertowymi! A co mogliśmy usłyszeć, głównie Satyr prezentował utwory z nowej płyty, min. "Possessed", Fuel For Hatred", Repined Bastard Nation".Poleciało też kilka klasyków, takich jak "Nemesis Divina" czy "Dominions of Satyricon". Satyr, który raczej to ludzi rozmownych nie należy, zapytał się ludzi pod sceną czy polska wciąż żyje Black Metalem, reakcja fanów oczywista, odpowiedź Satyricona zaskakująca i bardzo miła gdyż zagrali fragment utworu "Black Metal" wiadomo kogo.Z przedostatniej płyty otrzymaliśmy tylko petardę w postaci "Havoc Vulture", mega rozpizdziel pod sceną! Ale to i tak nic, w porównaniu do tego co się działo podczas zgranego na bis utworu "Mother North" Satyr zapowiedział ten utwór w sposób następujący: "no fucking mercy, no fucking escape, this is mother north"! Polała się krew, siara i niesamowita agresja! Satyricona bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, niesamowity i genialny koncert, jeden z lepszych jakie me oczy mogły oglądać!

Na sam koniec gwiazda festiwalu Manowar!!!!!!! Panowie wyjechali na swych motorach na scenę i zaczęli od........... Nie no oczywiści żartuje, ale z powodu nieobecności Manowara połowa ludzi deklarujących się na przybycie zmieniła zdanie! Cóż, najwyraźniej mięśniaki z Manowar, zaproponowali tak absurdalną cenę że lepiej było wziąć Satyricon i Kreator jako gwiazdy główne. A Kreator, jak to Kreator dał zajebisty koncert i basta! Niesamowicie żywiołowy, z doskonałym brzmieniem i światłami, z świetnym doborem kawałków a przede wszystkim z pasją i techniką! Mille zaprezentował nam gro utworów, od klasyków takich jak "Flag Of Hate" po numery z ostatniej, świetnej płyty! Miłym akcentem było również sfilmowanie polskiej publiczności przez lidera Kreatora, prawdopodobnie fragment ten pojawi się na najnowszym wydawnictwie niemców czyli koncertowym DVD! Warto wspomnieć o publice, który po występie Satyricon perfidnie poszła sobie do domu, na Kreatorze pozostały tylko niedobitki.

Reasumując, III Edycja Mystic Festival już za nami, czy będzie kolejna??? Myśle że tak, pomimo kilku znaczących błędów popełnionych przez organizatorów (20 min dla Sinister, świętokradztwo!) przybyło sporo ludzi (no może nie sporo, ale aż tak beznadziejnie nie było). Jednakże, zapominając o tych kilku wpadkach impreza zakończył się sukcesem!

[ Maciek Bargieła ]

 

 



Zobacz najnowsze wiadomości z obozu wytwórni Pagan Records...

Horna Webdesign... projektowanie stron i serwisów internetowych, reklama, ...

 

 


    ..::: Horna Webdesign 2002 - www.hornanet.g.pl Wszelkie prawa zastrzeżone !!! :::.