KAT "Rudy Kot" Gdańsk, 30 listopad
To był pamiętny koncert i pamiętny wyjazd! W dodatku był to dzień w którym zima dała o sobie porządnie znać i śnieg padał praktycznie cały dzień. Efektem, tego było niezłe opóźnienie w samym dojeździe do Gdańska - zamiast tradycyjnej półtora godzinnej jazdy autobusem, nasza podróż przedłużyła się do 2,5 godziny. Gdy w końcu zjawiliśmy się w Gdańsku, lekko podenerwowani, spotkała nas kolejna ciekawa niespodzianka. Gdy dochodziliśmy do 'Rudego Kota' myśląc że wszyscy już w najlepsze bawią się w środku, nasze oczy ujrzały pokażny tłum osób, stojących jeszcze przed klubem. Nasze miny rozweseliły jednak nabiegające skądś hasła 'Kościerzyna' i spora grupka znajomych z naszego miasta, którzy przyjechali na miejsce wcześniej od Nas. Mimo tego jak się okazało, nie ominęła ich także ta sama przyjemność 2 i pół godzinnej jazdy autobusem... W oczekiwaniu na wejście do środka (makabra!) dobiegały nas dżwięki, rozgrzewającego publikę przez Katem, gdańskiego Mess Age. O totalnej nawałnicy śniegu już nie wspomnę... Kiedy jednak już weszliśmy do 'Rudego Kota' spotkała nas kolejna niespodzianka, ponieważ jak się okazało o załatwianej na długo przed koncertem akredytacji, nikt nie słyszał. Na szczęście w końcu po długich 'pertraktacjach' w końcu udało nam się wejść do środka. W tym właśnie momencie Mess Age schodził ze sceny, a a więc w oczekiwaniu na gwiazdę wieczoru, spragnieni i wyczerpani udaliśmy się w poszukiwaniu stoiska z piwem. Minęło zaledwie kilka minut i ze sceny padła zapowiedź - KAT!! Gdy padły pierwsze dźwięki znajomych riffów z 'Róże miłości...' wiedziałem jedno - mimo tych wszystkich 'niespodzianek' opłaciło się przyjechać na ten koncert! Już od pierwszych dźwięków KAT udowodnił że są w znakomitej formie - perfekcja i profesjonalizm w każdym calu! Do tego jeszcze posypały się wszystkie największe hity naszej metalowej legendy! Największym przeżyciem dla mnie było usłyszenie w wersji koncertowej 'Łzy do cieniów minionych' - mało brakowało a padłbym na kolana, tego się nie da opisać! Setki gardeł śpiewających cały tekst tego utworu i znakomita muzyka... Oczywiście nie zabrakło też innych 'hitów' i co mnie bardzo ucieszyło dominowały właśnie utwory z '666' i 'Oddech wymarłych światów', a więc jakby nie patrzeć dwóch najlepszych albumów tego zespołu, bynajmniej w moim odczuciu. Sam zespół był mocno zszokowany tak znakomitym przyjęciem publiczności, co w pewnym momencie idealnie podsumował Roman - 'Zajebioza!'. Nie mógłbym też zapomnieć o wiadrach wody, którymi została poczęstowana publiczność co niewątpliwie stanowiło prawdziwe 'wybawienie'. Warto w tym miejscu zanaczyć że choć na zewnątrz zima atakowała niemiłosiernie, to w 'Rudym Kocie' w tym dniu było na prawdę gorąco... Ogień! Niestety to co dobre kiedyś ma swój koniec i nie mogło też być inaczej w tym przypadku. Choć koncert trwał dalej, musieliśmy udać się na ostatni autobus do Kościerzyny. I nie był to bynajmniej koniec całej imprezy, bo na miejscu w Kościerzynie w pewnym znanym barze (hehe) dźwięki Kata (lecz już z kaset i płyt) królowały jeszcze do samego rana!
[ Karol 'Aragorn' Jaszewski ]
|