Recenzje: R’Lyeh #9

27 stycznia 2012 autor: horna

Yeah… Do napisania tej recenzji przymierzałem się już jakieś 12 godzin temu czyli jakoś przed południem. Ale pomyślałem sobie – Nie! zostawie to sobie na wieczór, miałem bowiem ku temu swoje powody. Jakie? o tym za chwil kilka..

Kiedy więc nadeszła oczekiwana godzina 0, zasiadłem za komputerem, w tle zaczęła pobrzmiewać jakaś koncertowa Metallica, szklanka napełniła się Jack’em Danielsem z lodem i tak oto mogłem zacząć spełniać swój wieczorny, potajemny plan.

Nie bez powodu musiałem zrobić odpowiedni „klimat” by napisać tą recenzje, bo kiedy w me ręce trafił ten oto numer R’lyeh, nic nie było już takie jak przedtem.. a może inaczej – odżyły nie zapomniane czasy spędzone i poświęcone podziemiu, czasy kserowania zine’ów, zachwytu Infernal Death’em i innymi Sadistic’ami, smarowania znaczków klejem, wydawania ostatniej złotówki na ksero i czyste taśmy, czasy w których każdy dzień bez listów wyładowanymi flerami był dniem straconym.

To jednak nie wszystko, ponieważ powiem szczerze że ten numer R’Lyeh okazał się głównym punktem zapalnym który obudził mnie z zimowego snu, sprawił że zdecydowałem się wskrzesić na nowo to czym zajmowałem się w latach 90-tych, na razie co prawda w wersji internetowej, ale kto wie co stanie się jak trafi do mnie kolejny numer R’Lyeh?

Co o samym numerze? Dla mnie to mistrzostwo, ideał, obiekt kultu.. Dobra, dobra.. nie będe przesadzał bo Adrian pomyśli że że mam nie równo pod sufitem. Ale co mam napisać skoro akurat popijam ulubioną whisky, w tle rozbrzemiewa „Fade to black” a nie dość tego mam przed sobą coś tak zajebistego jak R’Lyeh. Czemu się nim tak zachwycam? Zaczne od strony wizualnej – ukłony dla osoby która to składała, niby profesjonalny drukarniany skład a jednak został zachowany klimat najlepszych zinów jakie miałem okazję oglądać w latach 90-tych a wierzcie mi – było ich sporo! Co warte jest jeszcze podkreślenia – nie został tu zmarnowany żaden skrawek papieru, czcionka możliwie najmniejsza ale nadal czytelna, kupa tekstu, kupa przygotowanego materiału. R’Lyeh powinien być przykładem jak powinien wyglądać profesjonalnie wydany i wykonany metalowy magazyn.

Oczywiście profi przygotowany skład to nie wszystko, w numerze znalazło się mnóstwo ciekawych materiałów, począwszy do wywiadów m.in z Venom (!), Nocturnus, Suffocation, Asphyx, Azelsgard, Armagedon, Pandemonium, czy Merciless Death (cieszy powrót takich kapel które siały zniszczenie na początku lat 90-tych), Romkiem Kostrzewskim, Markiz de Sade (przyznam że tej kapeli wcześniej nie miałem okazji poznać, jednak wywiad czyta się świetnie), Zemial, Cryptic Rites.. i jeszcze wiele innych. Poza tym wciągający cykl artykułów Metal i Metalowiec XXI wieku, Pomyłki Undergroundu czy Metal zza krat. Oczywiście do tego otrzymamy jeszcze kilkanaście stron recenzji demo, CD’s, zine’s etc.

Co tu więcej mówić – lektura obowiąkowa dla wszystkich metal mianiacs! Koniecznie piszcie do Adriana: hellishband@o2.pl


Zostaw komentarz

Uwaga: moderacja komentarzy jest włączona, przez co Twój komentarz może nie wyświetlać się od razu. Nie ma potrzeby ponownego wysyłania go.