Recenzja: MUSICK magazine numer 1

27 stycznia 2012 autor: horna

O tym tytule w ostatnich miesiącach zrobiło się dosyć głośno i w sumie nie ma co sie dziwić ponieważ po uśmierceniu Thrash’em all’a brakuje na rynku pism tego typu. A skład debiutanckiego numeru Musick prezentuje się dosyć okazale – począwszy od Vincenta (Morbid Angel) na okładce po Deicide, Autopsy, Deceased, My Dying Bride, Samael, Decapitated, Azarath (yeah!), Voivod, Morgoth czy Lux Occulta (z niecierpliwością czekam na nowy album choć wiem że nic nie jest już w stanie przebić „jedynki” LO którą wielbię po dziś dzień). Po drugie – nie da się ukryć że osoby tworzące Musick nie są nowicjuszami na scenie metalowej.. Levi, Ryłkołak, Mittloff a nawet i gęby z Pomorza w postaci vonMortem’a i Skalpel’a się tu zakulały hehe…

Skład oczywiście profesjonalnie-drukarniany, jednak o ile objętościowo mamy stron podobnie co w przypadku wcześniej opisywanego R’Lyeh, to treści pewnie o połowe mniej, no ale taki urok tego typu bardziej oficjalnych wydawnictw. Jednak co do treści zastrzeżeń nie mam, dobrze się to czyta i co cieszy poza znanymi nazwami znalazło się miejsce na podziemne nazwy, w czym dużą zasługę ma Adaś z nie zmordowanego Necroscope’a. Poza wywiadami znajdziemy tu relacje z koncertów i festiwali, w tym z trasy Blasphemers Campaign z Bulldozer w roli głownej, felieton autorstwa Mittlofa i kilka innych materiałów.

Ciekawostką jest zapowiedź książki na którą czekam z niecierpliwością a mianowicie „kniga” nad którą pracuje Wojtek (Najświętszy Napletek Chrystusa 'zine) i Tom (Exorcist) poświęcona metalowemu podziemiu, koncertom, scenie lat 80-tych.

Info na temat Musick magazine znajdziecie na www.muscikmagazine.pl


Zostaw komentarz

Uwaga: moderacja komentarzy jest włączona, przez co Twój komentarz może nie wyświetlać się od razu. Nie ma potrzeby ponownego wysyłania go.